W Bieszczadach oznacza to jedno – czas na wyprawy do lasu, gdzie między mchami i liśćmi czekają na nas prawdziwe skarby. Pachnący, wilgotny las, promienie słońca przedzierające się przez korony drzew i… czerwono-brązowe kapelusze grzybów, które aż proszą się, by je dostrzec.
Grzybobranie w Bieszczadach to nie tylko polowanie na rydze, podgrzybki czy borowiki. To także okazja, aby na chwilę zwolnić, wsłuchać się w szum liści, poczuć miękki mech pod stopami i zachwycić się tym, jak natura przygotowuje się do snu zimowego. Każdy znaleziony grzyb daje radość większą niż niejedno zdobyte trofeum – zwłaszcza gdy ukrywa się sprytnie między liśćmi i trawą.
Pierwszy dzień jesieni przypomina nam też, że lato odchodzi, a przed nami czas długich wieczorów, ciepłej herbaty i… aromatycznej grzybowej z własnoręcznie zebranych zbiorów.
Jeśli szukacie prawdziwego ukojenia, Bieszczady jesienią to najlepszy wybór – lasy obfitują w grzyby, a widoki malują się w złocie, czerwieni i pomarańczy.
Dodaj komentarz
Komentarze